Rozwój uzależnienia – część 2 z 3

paź 5, 2018 | Uzależnienia

W 1973 roku Vernon Johnson, trzeźwiejący alkoholik, wydał książkę zatytułowaną „Od jutra nie piję”. Zawarł w niej propozycje pracy z osobami uzależnionymi wyniesione z blisko 20-letniej pracy w roli terapeuty. Jego rozumienie uzależnienia było bliskie podejściu Jellinka. Uważał uzależnienie za chorobę chroniczną i potencjalnie śmiertelną. Johnson położył jednak szczególny nacisk na wpływ, jaki alkohol wywiera na funkcjonowanie emocjonalne jednostki. Obserwując swoich Pacjentów zauważył, że doświadczają oni szczególnego rodzaju cierpienia emocjonalnego. Następnie z niezwykłą wnikliwością opisał mechanizmy psychiczne, które sprawiają, że osoba pomimo dotkliwych szkód z powodu picia sięga po kolejny kieliszek oraz proces, który doprowadził ją do tego punktu.

Johnson opisał dynamikę uzależnienia odwołując się do tzw. wykresu emocji. Na lewym krańcu wykresu umieścił skrajne, niemożliwe do zniesienia cierpienie, na prawym zaś ogromną euforię, ekstazę. Zauważył, że ludzie naturalnie przez większość czasu doświadczają uczuć ze środka wykresu – nasz nastrój jest względnie wyrównany. Oczywiście zdarzają się oscylacje, przechodzimy jednak raczej pomiędzy smutkiem, rozczarowaniem a zadowoleniem i radością. Rzadko odczuwamy emocje bardziej skrajne, nieprzyjemne (lewy kraniec) czy przyjemne (prawy kraniec).

W momencie, kiedy alkoholik pierwszy raz sięga po alkohol może zauważyć coś zaskakującego – zmienia on jego nastrój. Po wypiciu nawet niewielkiej ilości alkoholu czuje się lepiej niż czuł się przed wypiciem. Wędruje na wykresie emocji kawałek w prawo, ze stanu względnie neutralnego jest o krok bliżej euforii. Co więcej, nastrój poprawia się proporocjonalnie do ilości wypitego alkoholu. Osoba odkrywa, że może regulować swoje samopoczucie za pomocą alkoholu. Jeśli ma (z rozmaitych przyczyn, często sięgajacych do wczesnego dzieciństwa) tendencję do przeżywania nieprzyjemnych stanów emocjonalnych (smutek, złość, wstyd, lęk) tym bardziej kuszące może wydać się nowo odkryte narzędzie do „radzenia sobie” z nimi. Co więcej, w początkowej fazie rozwoju choroby, pijący nie płaci żadnych kosztów chemicznej manipulacji swoimi emocjami. Po wypiciu czuje się lepiej, gdy zaprzestanie picia wraca do punktu wyjścia.

Z czasem jednak, pijąc coraz więcej i coraz częściej, regularnie manipulując swoim nastrojem za pomocą alkoholu, coś zaczyna się zmieniać. Chory w dalszym ciągu odczuwa poprawę samopoczucia po alkoholu, aby zbliżyć się do stanu euforii musi jednak wypić coraz więcej (rośnie tolerancja) a po zaprzestaniu picia nie wraca już do punktu wyjśćia (wyrównanego, „normalnego” nastroju). Czuje się bowiem gorzej niż przed jego rozpoczęciem. Dochodzi wstyd za to co zrobił pod wpływem alkoholu, lęk przed konfrontacją z bliskimi, na skutek zawirowań chemicznych w mózgu jak i obiektywnych informacji z otoczenia spada samoocena osoby pijącej. Używając języka Johnsona – chory płaci coraz wyższe koszty emocjonalne picia. Jego funkcjonowanie emocjonalne przechodzi na lewą stronę wykresu. Euforia staje się praktycznie nieosiągalna, za to cierpienie jest nowym stanem równowagi, nową „normą emocjonalną”, samopoczuciem wyjściowym. Osoba jest uzależniona. Permanentnie cierpi a jej stosowany przez lata sposób na radzenie sobie z cierpieniem przynosi coraz krótszą ulgę. Działają jednak mechanizmy obronne, które chronią (w krótkiej perspektywie) osobę przed doświadczeniem niemal niemożliwego do zniesienia bólu emocjonalnego. Uzależniony racjonalizuje swoje zachowania lub obwinia innych za swoje picie. W tym momencie nie ma już powrotu do początków picia (picia towarzyskiego). Emocjonalność chorego jest permanentnie po lewej stronie wykresu. Ma do wyboru czuć się tragicznie lub napić się i poczuć się na chwilę troszkę mniej źle. Wyrównany nastrój jest trudny do osiągnięcia, euforia jest całkowicie nieosiągalna. Jedyne wyjścia to zatracenie się w autodestrukcji lub abstynencja i podjęcie terapii, która umożliwi powrót do wewnętrznej równowagi.

Obserwacje Johnsonna są spójne z najnowszymi odkryciami z dziedziny neurobiologii. Przyjrzymy się im w następnej części.

Przeczytaj również:

Ośrodek leczenia uzależnień. Jak wybrać ten właściwy?

Ośrodek leczenia uzależnień. Jak wybrać ten właściwy?

Leczenie uzależnień to długa droga, do pokonania której potrzebna jest zarówno silna wola pacjenta, jak i właściwy dobór specjalistów. Często jest tak, że jedyną skuteczną formą terapii jest terapia prowadzona przez stacjonarny ośrodek leczenia uzależnień.

Prywatny Ośrodek leczenia uzależnień – walka z nałogiem

Prywatny Ośrodek leczenia uzależnień – walka z nałogiem

W leczeniu nałogów i uzależnień nie ma tzw. półśrodków. Decyzja o podjęciu terapii jest trudna i wiąże się z wieloma obawami. W ośrodku uzależnień pracują jednak specjaliści pełni zaangażowania i pasji do swojej pracy, którzy służą profesjonalną pomocą w trudnym czasie odbywania terapii.

Nie bój się zmian! Jak zacząć wychodzić z nałogu.

Nie bój się zmian! Jak zacząć wychodzić z nałogu.

Kiedy osoba uzależniona zaczyna myśleć o podjęciu leczenia odwykowego, przeżywa wiele niepokoju i wątpliwości. Często zadaje sobie pytanie, czy to ma sens? W przeszłości wielokrotnie sama podejmowała próby zaprzestania picia, jednak bez efektu. Dlaczego poprzednie działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów?